Interviews with Nikolo Kotzev

Interview from Faeton (http://www.faeton.sotiko.pl/)

Nikolo Kotzev: Nostradamus

Przyznam, ze przed wywiadem z Nikolo Kotzev'em mialem lekka treme, bowiem mój poziom wiedzy na temat muzyki klasycznej, nawet w szerokim jej spektrum jest dosyc mizerny. Tu natomiast mialem sie zmierzyc z czlowiekiem, który angazujac caly swój talent i wiedze, stworzyl dzielo niebagatelne. Mowa o rock operze "Nostradamus", firmowanej nazwiskiem tego pana, na której oprócz niego talenty swe pokazala cala plejada znakomitych muzyków i wokalistów. Rezultat tego przedsiewziecia jest niesamowity, wrecz nieporównywalny z tym, co do tej pory zespoly metalowe inkorporowaly ze zródel muzyki klasycznej. Sam zas Nikolo okazal sie szalenie komunikatywnym i sympatycznym czlowiekiem a zarazem dojrzalym artysta udowadniajac mi przy okazji, ze wiekszosc muzyków z którymi mialem przyjemnosc porozmawiac, tak naprawde na temat swojej twórczosci ma zupelnie niewiele do powiedzenia.

Z informacji na twój temat wynika, ze jestes Bulgarem, który przeprowadzil sie do Finlandii. Jak czujesz sie w kraju, niemal zupelnie innym niz ten, z którego pochodzisz?
Tak, to prawda. Postanowilem przeprowadzic sie do Finlandii ladnych kilka lat temu. Powodem byla oczywiscie kobieta, która wkrótce stala sie moja zona. Tym samym postanowilismy, ze zostaniemy w jej kraju, czyli Finlandii. Jestem juz tu prawie dwanascie lat i czuje sie calkiem dobrze. Zdolalem w tym czasie zaaklimatyzowac sie, nauczyc sie jezyka. Mieszkamy jednak w takim malym miasteczku, gdzie wszyscy wszystkich znaja. Moze nie jest to zbyt korzystne dla moich relacji ze srodowiskiem muzycznym, jednak staram sie, by caly czas pozostawac w kontakcie z ludzmi "tej" branzy poprzez telefon, fax czy e-mail. Z drugiej zas strony bardzo podoba mi sie spokój, jaki tu panuje. Jest calkiem przyjemnie...

Równiez w twojej biografi wyczytalem, ze swój pierwszy zespól miales w wieku pietnastu lat. Dosyc wczesnie, nie sadzisz?
Tak, dosyc wczesnie, jednak to nie byl mój zespól, ja w nim tylko gralem na gitarze. Zdarzylo sie to podczas mojej nauki w szkole muzycznej. Poznalem kilku muzyków, którzy widzieli we mnie przyszlosc, sam równiez bylem mocno pochloniety gitara, tym samym stalem sie gitarzysta i tak juz zostalo. Pózniej pracowalem w kilku profesjonalnych studiach nagraniowych, gdzie pelnilem funkcje gitarzysty sesyjnego dla wielu mniej lub bardziej znanych muzyków. Nie ukrywam, ze stanowilo to moje zródlo utrzymania, poza tym utrzymywalem sie z grania koncertów. Gralem na przyklad w skladzie dosyc dobrze kiedys znanego zespolu bulgarskiego, który nazywal sie IMPULSE i gral takiego energetycznego rocka. Z nimi nagralem kilka plyt, jednak tak naprawde nie jestem zbyt dobrze znanym muzykiem w samej Bulgarii. Oprócz tamtego zespolu gralem takze na róznych imprezach, klubach nocnych, etc. Mysle ze pewnym przelomem stal sie dla mnie wyjazd do Finlandii.

Twoje nowe dzielo udowadnia, ze jako muzyk radzisz sobie doskonale rade z gra na wielu róznych instrumentach. Który z nich bylbys w stanie niejako faworyzowac?
Mozna powiedziec, ze to skrzypce sa moim ulubionym instrumentem. To w zasadzie byl pierwszy punkt mojej muzycznej edukacji, gdyz zaczalem cwiczyc gre na nich w wieku pieciu lat. W chwili obecnej to jednak gitara stanowi ten glówny punkt, poniewaz czuje sie w glownej mierze przede wszystkim gitarzysta. Oczywiscie, oprócz tego pisze i komponuje muzyke, gram na fortepianie i klawiszach poniewaz to byl wymóg mojej muzycznej edukacji, jednak przede wszystkim czuje sie gitarzysta.

Jak poznales tak znakomitych muzyków jak Glen Hughes czy Joe Lynn Turner?
Glen spiewal na pierwszym albumie mojego zespolu BLAZE ABBOT, a poznalem sie z nim dzieki naszemu ówczesnemu bebniarzowi Ian'owi. Gdy nagrywalismy pierwsza plyte tego projektu, rozgladalem sie za jakimis wokalistami. Tak, wokalistami a nie wokalista, poniewaz moim zwyczajem stalo sie zapraszanie kilku wokalistów na plyty które nagrywam. Ian gral kiedys w zespole Glena i to on zaproponowal mi, by wyslac mu tasme z kilkoma utworami. Wkrótce otrzymalem telefon od managera Glenna, który potwierdzil jego chec uczestniczenia w nagrywaniu tej plyty. Mysle ze dzieki temu, mialem dobry start wraz z moim debiutanckim albumem . Wiesz, kiedy na twojej plycie spiewa ktos taki jak Glenn Hughes, to ktos z pewnoscia zwróci na ciebie uwage. Zreszta nasza wspólpraca ulozyla ie znakomicie, mialem nawet plany by ja rozwijac i kontynuowac, sam Glenn tez mial ochote, jednak ograniczaly go kontrakty które podpisal. Jego wytwórnia nie zgodzila sie na kolejne projekty, dlatego musialem rozgladnac sie za kims innym. W przypadku Joe Lynn Turnera sytuacja wygladala podobnie, wyslalem mu tasmy i odpowiedz byla pozytywna. Tym samym glos Joe mozesz uslyszec na drugiej i trzeciej plycie BLAZE ABBOT, a takze na albumie "Nostradamus".

Twoja praca musi byc bardzo wysoko ceniona, skoro udalo ci sie na twym nowym albumie zgormadzic tyle znakomitych gwiazd...
Byc moze cos w tym jest...Pracuje juz bardzo dlugo na tym polu, jednak na swoja reputacje musialem bardzo ciezko pracowac. Nie chodzi tu o to, by byc zakceptowanym przez krytyków, ale podstawowym problemem jest to, by muzyka trafila do osób, które znaja ja od podszewki, sa jej historia. Tym samym bardzo sie ciesze, ze wszyscy ci artysci, którzy pojawiaja sie na moich plytach robia to przede wszystkim dlatego, ze zgodzili sie uzyczyc mi swego talentu niejako w uznaniu dla mojej pracy. Jak powiedzialem, pracuje bardzo ciezko nad swoja muzyka, dlatego ich akceptacja jest dla mnie wielkim wyróznieniem.

Wiekszosc gwiazd na twoich albumach wywodzi sie ze srodowiska muzyki heavy rockowej. Jednak na "Nostradamus" spiewaja równiez dwie piekne kobiety w osobach Alannah Myles i Sas Jordan. Czy mozesz powiedziec kilka slów na temat twojej wspólpracy z nimi? W zasadzie nazwisko Jordan slysze pierwszy raz...
Sas Jordan jest kanadyjska wokalistka, jedna z bardziej popularnych spiewajacych pan w Kanadzie. Zreszta ona takze jest zwiazana ze srodowiskiem muzyki rockowej. Swa kariere rozpoczela dobrych kilka lat temu a na swym koncie ma szesc czy siedem albumów. Znana jest równiez ze wspólpracy z Joe Cockerem, pracowala takze na planie jakiegos filmu, jednak jego tytulu w tej chwili nie pamietam. Poza tym zwiazana byla z jednym z bardziej znanych talk-show w Ameryce. Rozwazano takze jej wspólprace z VAN HALEN, gdy Sammy Hagard opuscil zespól...Jej osobe zarekomendowala mi Alannah, która równiez jest kanadyjka. Sas jest jej przyjaciólka, znaja sie bardzo dobrze. Alannah po zapoznaniu sie z charakterem roli królowej Francji, która chcialem obsadzic jakas dobra wokalistka stwierdzila, ze Sas bedzie doskonale pasowala do tej postaci. Posluchalem kilku plyt z jej udzialem i z duzym entuzjazmem podzielilem jej opinie.

Nie da sie ukryc, ze "Nostradamus" bazuje na najlepszych tradycjach heavy rocka. Co prawda wpleciono w niego klasyczne tlo poprzez udzial chóru czy wielkiej, kilkudziesiecioosobowej orkiestry, jednak wydaje mi sie, ze to wlasnie rockowa strona tej plyty jest bardziej widoczna...
Masz prawo miec na ten temat wlasna opinie, jednak sam jestem raczej malo trafna osoba, by to skomentowac. Poniewaz muzyka i aranzacje sa moim udzialem, ciezko jest mi patrzec na to obiektywnie. Muzyka, a razej jej wizerunek który mam w glowie jest z pewnoscia inny od tego, jak plyta jest odbierana przez ludzi. Z pewnoscia klasyczna czesc tej plyty jest jakby rdzeniem, na bazie którego powstawaly teksty a takze aranzacje rockowe. Stwierdzenie, ze plyta brzmi bardziej hard-rockowo wcale mnie nie dziwi, poniewaz to jest hard rock, sam przeciez jestem muzykiem zwiazanym z ta scena. Jednak opinie na temat wywazenia tych dwóch czynników na "Nostradamus" sa bardzo rózne. Dla mnie album ten jest pewnego rodzaju symbioza dwóch zupelnie róznych swiatów i taki mialem zamiar tworzac ta muzyke. Wydaje mi sie, ze "Nostradamus" powstal wlasnie z checi sprowadzenia heavy rocka i muzyki klasycznej do wspólnej plaszczyzny, w mozliwie jak najlepszy sposób.

Album, a wlasciwie albumy skladajace sie na "Nostradamus" sa niezwykle skomplikowanym dzielem. Czy tworzac je, nie myslales o ich prezentacji na zywo? Z pewnoscia byloby to niezwykle odwazne, choc takze szalenie drogie przedsiewziecie...
Gdy zaczynalem prace nad "Nostradamus", bylem przekonany co do tego, ze chce to pokazac na zywo. To byl w zasadzie glówny cel tego przedsiewziecia. Jednak tak naprawde nie jestem pewien, czy uda sie wcielic ten zamiar w czyn, poniewaz raczej ciezko byloby mi zasponsorowac to z wlasnej kieszeni. jak zauwazyles, wiazaloby sie to z dosyc wysokim budzetem, który trzeba by bylo zainwestowac w organizacje. W chwili obecnej staramy sie ruszyc cala sprawe wraz z moim managerem poprzez nawiazywanie kontaktów z osobami, które byly by zainteresowane wspólpraca w produkcji tego przedsiewziecia. Nie zamierzam jednak z tego zrezygnowac, wciaz stanowi to dla mnie priorytet i mam nadzieje, ze sie uda. Sam zrobie wszystko, by "Nostradamus" trafil na sceniczne deski, poniewaz sadze, ze to najbardziej wlasciwa forma pokazania tego dziela ludziom. Calkiem mozliwe ze dojdzie do jednego koncertu, który jesli zakonczy sie powodzeniem, wtedy bedziemy myslec o jakiejs trasie koncertowej. To sa plany, których realizacja jest w pewien sposób uwarunkowana...Co sie zas tyczy samego finansowania sesji, w glownej mierze umozliwila mi to moja wytwórnia, która pózniej niestety popadla w bankructwo. Wytwórnia nie istnieje, jednak jej szef, a mój obecny manager caly czas jest dla mnie wielkim oparciem. Sam równiez zainwestowalem w ta plyte wlasne srodki placac kilka rachunków.

Co sprawilo ci najwiekszy problem w realizacji tego pomyslu?
Mysle ze najtrudniejsze bylo stworzenie calego konceptu, który bylby dobrze wywazony pomiedzy glosami spiewajacych tu wokalistów. Na "Nostradamus" uslyszysz siedem róznych glosów i wielkim problemem bylo ustawienie balansu pomiedzy ich mozliwosciami. Musialem zrezygnowac z fascynacji, którym uleglem sluchajac glosu Sas, dajac jej tylko jeden utwór bo tego wlasnie wymagal koncept. Alannah spiewa w tylko dwóch utworach, choc jej glos tez uwielbiam i tez chcialbym, by mogla zaprezentowac sie w wiekszej partii tej plyty. Podejmowanie tych decyzji bylo dla mnie bardzo bolesne, tym bardziej ze okazja wspólpracy z takimi slawami nie trafia sie codziennie. Dzieki tej konsekwencji koncept "Nostradamusa" nie stracil swego sensu, wydaje mi sie tez, ze od moich gosci uzyskalem sto procent tego, co chcialem. Poza tym sama praca nad tym przedsiewzieciem trwala dosyc dlugo, poniewaz polaczenie partii orkiestry, chóru, zespolu rockowego i samego konceptu nie jest rzecza latwa. Odpowiednie tempa, nastroje odpowiadajace wlasnie rozgrywajacej sie scenie, wszystko to jest wynikiem dlugiej, zmudnej pracy. Poza tym zamysl, by "Nostradamus" trafil na sceniczne deski takze wymagal, by podczas komponowania wziac pod uwage fakt fizycznych mozliwosci stworzenia tego spektaklu. Wszystkie te pomysly musialy biec wspólnym torem, dlatego "Nostradamus" jest niezwykle skomplikowanym dzielem.

"Nostradamus" anonsowany jest jako "rock opera". Jednak tak naprawde nie jestem pewien, gdzie biegnie granica pomiedzy normalnym albumem koncepcyjnym, a wlasnie takowym spektaklem?
Album konceptualny zawsze jest po prostu albumem konceptualnym. Podczas pracy nad "Nostradamusem" kierowalem sie klasycznym sposobem pisania opery. Mial to byc jednak album z gatunku rock, dlatego musialem zdobyc sie na polaczenie dwóch zupelnie róznych epok muzycznych, zachowujac ich tozsamosc. Jeszcze jedna sprawa odrózniajaca zwykly album od opery rockowej, jaka jest "Nostradamus" jest fakt rozbudowania schematu kompozycji do ich wiekszej teatralnosci czy raczej "grywalnosci", jesli moge uzyc takiego okreslenia. Siedem róznych postaci, z których kazda ma inny status na tej plycie, odpowiada za przedstawienie innego charakteru, poza tym nawet rola samej orkiestry. Czegos podobnego raczej nie uslyszysz na normalnym albumie. Dla mnie "Nostradamus" mial znaczaco odrózniac sie od normalnych albumów wlasnie poprzez sama konstrukcje tej plyty, jej unikalnosc. Mysle, ze mimo wszystko "Nostradamus" rózni sie od zwyklych koncept albumów.

Czy piszac ten material starales sie poprzec znajomoscia tematyki, poprzez poznanie innych dziel tego, wciaz dosyc osobliwego gatunku muzyki?
Prawde powiedziawszy nie znam zbyt wielu tego typu produkcji, choc piszac "Nostradamusa" staralem sie zapoznac z punktem widzenia innych kompozytorów majacych cos takiego w swym dorobku, glownie jesli chodzi o konstrukcje tekstów. Znam fragmenty "Jesus Christ Superstar", chyba najslynniejszego dziela tego gatunku, jednak "Nostradamus" nie jest inspirowany niczym w sensie doslownym, w sensie merytorycznym.

Koncept tego albumu oparty jest glównie na historii zycia i smierci znanego wizjonera, Michelle De Nostradame, znanego bardziej jako Nostradamus. Dlaczego wlasnie na jego postaci postanowiles zawiazac cale przedsiewziecie?
Juz wczesniej wiele osób sugerowalo mi stworzenie czegos, co mogloby podkreslic indywidualny charakter wokalistów, którzy spiewali na moich plytach. Niestety, normalne albumy sa raczej scisle okreslone, zas "Nostradamus" dal mi mozliwosc wlasnie takiego, o wiele szerszego spojrzenia na charakter kazdej z postaci, uwypuklenie jej poprzez obsadzenie w jakiejs, niemal teatralnej roli. Nosilem wiec zamiar stworzenia czegos takiego dosyc dlugo. ten pomysl dojrzewal we mnie coraz mocniej, az pewnego dnia stwierdzilem, ze jestem gotowy na to, by zaczac prace nad rock opera. Potrzebna byla jeszcze jakas fascynujaca historia, która stanowila by pole do eksploracji tych zamiarów, temat, na którym calosc moglaby bazowac. Osobiscie interesuje sie bardzo takimi, dosyc malo racjonalnymi, wrecz paranormalnymi tematami. Mysle ze rock opera najlepiej sprawdza sie wtedy, gdy bazuje na jakiejs mrocznej, tajemniczej historii. Osoba Nostradamusa byla wrecz idealna, by wkomponowac ja w dzwieki i tym samy stworzyc jedna wielka muzyczna historie. Historia jego zycia byla niezwykle wdziecznym tematem, poniewaz oprócz wielkiego humanizmu, jakim sie wykazywal przez caly swój zywot, pomagajac ludziom w taki czy inny sposób, byl wizjonerem, niemal prorokiem. Na dodatek wizje te, jak udowodnil czas, wielokrotnie sie sprawdzaly. Nostradamus zyl w czasach, które ze wzgledów chronologicznych doskonale pasowaly do moich muzycznych planów, zwiazanych z tym albumem. Jego niezwykle barwny charakter, dramatyczne zycie i czasy w których zyl, staly sie dla mnie niezwykle obszernym zródlem.

Jak odnosisz sie do proroctw, które glosil Michelle De Nostradame?
Faktem jest, ze Nostradamus mógl przewidywac przyszlosc, poniewaz swe proroctwa spisywal na dlugo przed tym, jak mialy sie objawic. Dlatego nazwalem go prorokiem, bo w pewnym sensie byl nim z pewnoscia. Nie chce spekulowac na temat tego, co czas poddal w watpliwosc, poniewaz na tej plycie skupilem sie nad przepowiedniami, które faktycznie sie sprawdzily. Jedynymi, które albo jeszcze czekaja na swój czas, albo okazaly sie bledne, to wizja trzeciej wojny swiatowej i konca swiata, który Nostradamus okreslil. Mozna by tutaj pomyslec, co jest grane? (smiech)

Jesli mialbys stac sie na chwile wizjonerem swej przyszlosci jako muzyk, co móglbys zobaczyc?
O! Sprytnie to okresliles! Nie spodziewam sie tego, ze na muzyce zarobie fortune, dla mnie najwazniejsza jest radosc tworzenia jej, satysfakcja z moich plyt. Nie potrafie byc jednak Nostradamusem, to co powiedzialem to moje nadzieje. Oczywiscie, chcialbym byc finansowo niezalezny tworzac muzyke. Rozpoczelismy juz prace nad nastepnym albumem BLAZE ABBOT, mysle ze juz wkrótce wejdziemy do studia by nagrac kolejna plyte. W miedzyczasie, jak juz powiedzialem wczesniej, dokladam staran, by "Nostradamus" mógl byc prezentowany na koncertach. Chcialbym oczywiscie przyjechac z ta trasa takze do Polski, poniewaz interesuje mnie twój kraj, jego klasyczne i rockowe tradycje.

Dar(e)k